Opowiadania Wiki
Advertisement
To Opowiadanie jest autorstwa Rzymianin.


W Budowie[]

Ziemia Wiślańska, rok 530

- Wznieś miecz ku chwale, nie wahaj się by go użyć, gdy obcy wejdą na świętą ziemię. - rzekł Wieszcz, gestykulując dłońmi. Wojownik nie wiedział co odpowiedzieć - raptem trzy dni temu kroczył ze swymi braćmi po Grodzie Krakowskim, gdzie siedzibę miał wysoki wódz Wiślan - Masław. Od stu lat nieprzerwanie las na północ od Krakowa był ziemią spokojną, pełną zwierzyny której było na tyle dużo, że każdy od chłopa po woja mógł swobodnie polować, zbierać maliny czy rąbać drewno. Za lasem stała warownia - czterdziestu drużynników na usługach Masława, w większości wysocy jak na tamte czasy tarczownicy, dzierżący włócznie, topory i miecze. Warownia była sowicie ufortyfikowana - ziemne wały podpierały wysokie na cztery metry pale dębowe wbite w ziemie. Daleko, daleko na północny wschód ziemie swą mieli Lędzianie - od Twierdzy Sandomierskiej po Czersk władał nimi Wojuta - władca silny, pewny siebie, słynący jednak z łaski. Masław zaś był niegotowy swej decyzji, gniewny i porywczy, jednakże starał się panować sprawiedliwie jak jego ojciec.

Mapa słowian

Słowiańszczyzna Zachodnia

Wieszcz zbierał zioła, niewielki Bor pod Krakowem był jak zwykle bezpieczny, od dłuższego czasu był areną walk. Każdy na ziemi Wiślan wiedział już, co się stało - Wojuta poszczuł psy wojny a zastępy ciemnookich jeźdźców zerwały się ze stajni galopując na południe. Wojownik był człowiekiem młodym, niedawno wkroczył w dorosłość kończąc 16 lat - władał mieczem przeciętnie, był jednak kandydatem na woja w drużynie książęcej Kazimira - księcia Ślężan i Wiślan, których zjednoczył jego dziad. Masław bezpośrednio mu podlegał, jednak poza daniną 15 gorszy od łanu ziemi nie musiał robić niczego, czego zażyczyłby sobie jego pan. Wieszcz wyrwał z ziemi korzonek jakiejś rośliny - prawdopodobnie tylko jemu znane były przepisy na napoje które ważył w swej ciemnicy daleko za Krakowem - tam, gdzie według legend zaczynała się Ziemia Umarłych - Ślężan. Ci byli ludem walecznym - Rzymianie wielokrotnie próbowali przeniknąć na ich ziemie, znikając jeden po drugim w bezkresnych lasach Raciborza. Bizantyjczycy zwali ich Umarłymi, zaś ich tereny analogicznie - Ziemią Umarłych, biorąc nazwę od sposobu barw wojennych Ślężan - charakteryzowali się na martwych, choć po części nazwę zawdzięczali ponurości ich lasów i nieziemsko niskiej jak dla Greków czy Rzymian temperaturze - zimy w Italii sięgały 15 stopni, Ślężanie nie raz jednak zmagali się z -20 stopniami.

Wieszcz machnął ręką, chowając pod szatę mniszek lekarski. - Możemy wracać, Ty, młody smyku wracaj do swego domostwa - i ja się udam. Przybędę nim minie dziesięć nocy a wtedy Ty będziesz musiał już wiedzieć - co się stało w lesie. Stary człowiek rozpłynął się między gałęziami, Wojownik zaś ruszył do wsi w której mieszkał - czekała go długa wyprawa na północ, lecz wielkie trudy wielce się wynagradza, i wdzięczność dziada i złoto pana, bowiem nie było w kraju Masława ochotnika, który poszedłby w las sprawdzić, co się stało z warownią - ostatnimi czasy widywano tam obcych - mówili przedłużając słowa, nie walcząc toporem, jedynie włócznią, całe życie siedząc w siodle. Lędzianie? Otóż nie!

Advertisement